sukcesy zobowiązują
Po brązie wyskakanym przez Polki pisałem, że ich sukcesy zobowiązują do rychłego rozpętania burzy mózgów w PZPS, by wykonać jeszcze jeden skok, tym razem w pobliże absolutnego topu. Upieram się i będę namolnie upierał, że siatkówka daje wyjątkową szansę, byśmy stali się w lubianej w kraju dyscyplinie globalnym supermocarstwem, co w piłce nożnej, koszykówce, pływaniu, kolarstwie, tenisie, narciarstwie etc jest chwilowo (?) nierealne. U nas na pokrewnych zasadach działa klub z Sosnowca, ale nie steruje nim selekcjoner reprezentacji w trakcie sezonu ligowego nieobarczony nawałem obowiązków. Czy powinien sterować? Czy selekcjoner powinien dostać więcej kompetencji i odpowiadać za szerzej pojętą, długofalową strategię żeńskiej kadry narodowej? Idea warta rozważenia, ja przywołuję ją dlatego, że włoski eksperyment, podobnie jak holenderski (tam też skoszarowano w jednym obozie kadrowiczki, które na ME sięgnęły po srebro), koresponduje z moją tezą, iż kobieca siatkówka - wszędzie cierpiąca na chroniczną finansową lichotę i ligową prowizorkę - wymaga rozwiązań nadzwyczajnych.